Serwis używa cookies w celach gromadzenia statystyk oraz prawidłowego funkcjonowania serwisu. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że ciasteczka będą zapisywane w Twoim urządzeniu końcowym. Zawsze możesz zmienić te ustawienia. Dowiedz się więcej
A było to w XVIII wieku ...
Na ziemiach Kotliny Kłodzkiej, w miejscu dzisiejszego Starego Wielisławia żył leciwy kowal Wiesław - człowiek wielkiej wiary i roztropności, szanowany we wsi obywatel. Wiesław żył dla innych. Gdy tylko mógł, starał się pomagać każdej potrzebującej osobie. Tym bardziej bolało go, iż nie był w stanie pomagać radą i dobrym słowem. Był bowiem niemy od urodzenia. Pozorna ułomność ciała nie przeszkadzała mu jednak w aktywnym życiu społecznym i zawodowym. Jako jedyny wytwarzał żelazo dla całej okolicy. Zajęcie to nadawało jego życiu sens.
Był rok 1713. Tereny Kotliny Kłodzkiej opanowała przeraźliwa, zbierająca krwawe żniwo wśród jej mieszkańców, zaraza. Budzące trwogę w sercach ludzi widmo katastrofy nieuchronnie podążało w kierunku ziem kowala i reszty współmieszkańców.
Pewnego dnia, chcąc wymienić okucia w ławach, wybrał się stary Wiesław do pobliskiego kościoła. Zrobiwszy sobie przerwę w pracach, przysiadł na chwilę w jednej z ław i zaczął rozmyślać o panującej w okolicy zarazie. W intencji uchronienia wioski przed jej skutkami zaczął się żarliwie modlić. Modlił się tak długo, aż zasnął. Ze snu wyrwał go głos młodej kobiety:
7 dni modlitw, 7 dni modlitw Wiesławie, uproś ich ...
Kowal rozejrzał się po świątyni, lecz nie zauważył nikogo.
7 dni modlitw, uproś ich ...
Coraz głośniejsze nawoływanie wzbudziło w nim niepokój. Był bowiem przekonany, iż w kościele znajduje się sam. Zlękniony począł opuszczać świątynię. Kobiecy głos zabrzmiał ponownie:
- Uproś ich Wiesławie, a nieszczęście ominie waszą wioskę …
Będąc już u wyjścia Wiesław obrócił się w stronę ołtarza. Wówczas ujrzał postać młodej kobiety siedzącą w jednej z ław. Była to Święta Katarzyna Aleksandryjska, której relikwie zostały przywiezione z Rzymu do właśnie tego kościoła kilkadziesiąt lat wcześniej.
- Uproś ich Wiesławie …
Powtórzyła Święta
Wystraszony kowal zaczął zbliżać się do Katarzyny. W momencie gdy zastanawiał się jak ma przemówić do współmieszkańców, wszak był niemy od urodzenia – usłyszał:
- Wiara to mowa duszy Wiesławie. Idź i uproś mieszkańców o 7 dni modlitw …
Nie zastanawiając się zanadto co się za chwilę wydarzy, Wiesław wyszedł z kościoła i udał się do swoich współmieszkańców, którzy akurat wieczerzali. Po wejściu do jednej z izb, uczyniwszy znak krzyża, przemówił:
- Módlmy się bracia! Módlmy się 7 dni, a nieszczęście ominie nasze domostwa!
Zdumieni głosem Wiesława mieszkańcy od razu zrozumieli, że mają do czynienia z cudem. Tak jak nakazał kowal, zaczęli się modlić. Modlili się 7 dni i 7 nocy do Świętej Katarzyny Aleksandryjskiej. Minął tydzień, a wraz z nim zaraza na terenach Kotliny. Od tego momentu, stary kowal Wiesław bezustannie głosił Słowo Boże. Opuścił swoje gospodarstwo i zaczął pielgrzymować od miasta do miasta sławiąc imię Świętej Katarzyny Aleksandryjskiej i opowiadając co zaszło w kościele podczas zmiany okucia w ławach. Wędrując przemierzył tereny ówczesnej południowej Polski oraz Moraw. I nie było w Kotlinie Kłodzkiej osoby, która nie wiedziałaby kim jest stary kowal Wiesław – z czasem nazwany starym kowalem wielo sławiącym imię Świętej.
W XIX wieku mówiono o nim Wielisław (od „wielo” „sławić”, czyli rozsławiać) i tak kowal Wiesław po dziś dzień funkcjonuje w legendach jako Stary Wielisław.